Forum www.gist.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jak rozmawiać o chorobie z bliskimi.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gist.fora.pl Strona Główna -> Psychoonkologia, czyli zdrowie psychiczne pacjenta z GIST
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
moniun
Administrator



Dołączył: 12 Wrz 2012
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 8:28, 25 Paź 2012    Temat postu: Jak rozmawiać o chorobie z bliskimi.

Zapraszam co rozmowy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez moniun dnia Czw 8:31, 25 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JULKA
Członkowie Stowarzyszenia



Dołączył: 09 Paź 2012
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:45, 15 Paź 2012
PRZENIESIONY
Czw 8:29, 25 Paź 2012    Temat postu:

witam Elizawetkę . fajnie że ktoś zaczyna pisać. możesz napisać coś o sobie? bardzo jestem ciekawa jak sobie poradziłaś z tłumaczeniem dzieciom że mama jest chora i jak się odnajdywały w tym wszystkim

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewa
Członkowie Stowarzyszenia



Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:41, 24 Paź 2012
PRZENIESIONY
Czw 8:30, 25 Paź 2012    Temat postu:

Witam serdecznie,nie wiem czy akurat w tym miejscu powinnam pisać.Chciałam nawiązać do tematu jaki poruszyła Julka:jak rozmawiać z dziećmi o chorobie?
Ja choruję od ponad pięciu lat. Mam dwóch synów: jeden dorosły, studiuje, drugi ma 11 lat.
Nie jest łatwo rozmawiać z dziećmi na tak trudny temat, jakim jest nasza choroba. Rodzina zawsze okazywała mi wsparcie. Natomiast ja chciałam oszczędzić im nerwów i tego strachu, który przeżywałam, czekając na kolejne wyniki badań. Ale moje podenerwowanie i napięcie udzielało się domownikom .Dzieci chciały wiedzieć więcej o chorobie, leczeniu , o Bogu, o przyszłości i o wielu innych sprawach, więc rozmawialiśmy. Pytania bywały bardzo trudne i kłopotliwe.
Nie na wszystkie znajduję odpowiedzi. Tłumaczę tak jak czuję i potrafię.
Chcę, aby chłopcy wiedzieli, że dom jest schronieniem ,oazą ,żeby tu zawsze mieli poczucie bezpieczeństwa. I tak jak dla mnie, dom kojarzył się z ciepłem, zapachem drożdżowych bułeczek, pieczonego chleba i wielu innych smakołyków, które robiła mama. Chciałabym aby kiedyś mieli fajne wspomnienia. Staram się przekazywać im „mądrości życiowe”, szczególnie młodszemu synowi. Ma tylko 11 lat.
Nie tak dawno tematem lekcji religii była postać Hioba. (Nie odwrócił się od Boga z powodu nieszczęść, które na niego spadły. Bóg odebrał mu dzieci i majątek, a ciało jego pokryło się trądem. Pogodził się z tym. Jego wiara i pokora była wielka. Bardzo cierpiał ale nadal z całego serca kochał Pana.) Katechetka prowadząca lekcję dla porównania podała moją osobę. Mój syn był bardzo to przeżył. W szkole nie mówił kolegom, że mama choruje. Reakcje dzieci były różne. Kilkoro dzieci dokuczało mu i wyśmiewało się, że ma gorszą mamę, bo chorą. Ale większość dzieci okazała się bardzo mądra i jak na swój wiek dojrzała. Cieszyłam się, że mój syn poradził sobie z docinkami. Już nikt mu nie dokucza. Boli mnie to, że jego dzieciństwo nie jest beztroskie. Piszę o tym, żeby podkreślić, że trzeba rozmawiać z dziećmi. Nie uchronimy naszych pociech przed trudnościami i przykrościami jakie mogą je spotkać. Ale możemy je przygotować i uczyć jak mają sobie radzić.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JULKA
Członkowie Stowarzyszenia



Dołączył: 09 Paź 2012
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:15, 25 Paź 2012
PRZENIESIONY
Czw 8:30, 25 Paź 2012    Temat postu:

Ewo dziękuję za post, chłonę wszystko co mogę z doświadczenia rodzicielstwa onkologicznego, jeszcze dużo przedemną a tak mało wiem.

mam prośbę może wyodrębnijmy temat np- nasze emocje w chorobie i zróbmy podtemat jak rozmawiać z rodzina dziećmi wnukami
na pewno znajdą się tu osoby które zechcą się podzielić swoim doświadczeniem i pomóc nam świeżym w temacie przez to przebrnąć , lub uniknąć błędów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JULKA
Członkowie Stowarzyszenia



Dołączył: 09 Paź 2012
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:29, 25 Paź 2012    Temat postu:

justuś masz małe dzieci napisz jak one to odbierają

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justa32
Członkowie Stowarzyszenia



Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piekary Śląskie

PostWysłany: Pon 17:43, 29 Paź 2012    Temat postu:

Witam!!!
Tak naprawdę to ja sama musiałam sobie poukładać to życie od nowa...potem się zastanawiałam czy powiedzieć moim dzieciaczkom i ile im powiedzieć byłam tą sytuacją strasznie przerażona.
Wpadłam w pewnym momencie w depresję...na pytanie jak się czujesz to myślałam sobie że fizycznie całkiem nieźle ale psychicznie kiepsko.Trwało to krótko.
Trafiłam do szpitala 28 kwietnia a 1 maja moje pociechy obydwoje obchodzą urodzinki jest między nimi 4 lata różnicy"fajnie tak" Więc dla nich szok mamy nie ma na urodzinkach.Mąż przygotował wszystko,spisał się...Po 7 dniach mogły mnie dzieci odwiedzić w szpitalu i jeden dramat...jesteśmy bardzo związani i ja sama z taką rozłąką nie umiałam sobie poradzić bardzo tęskniłam....Na sali jeden płacz mój synuś tak ciężko płakał że jak to wspominam to aż....miał wtedy tylko 7 lat córka 11 lat nawet dawała rade to ona mi mówiła że mamuś dasz rade będzie dobrze.Więc już po części wiedziały że coś jest nie tak.Mężowi też było ciężko a dzieciaczki tylko pytały kiedy mama wróci.Jak wiedziałam że czeka mnie operacja i ta świadomość czy jeszcze się z nimi zobaczę tak mnie zmobilizowała....że wiedziałam że muszę się z tego szybko podnieść właśnie dla Nich...Tak ich kocham.
po powrocie do domu dzieciaczki wiedziały że miałam guza w brzuch i został wycięty dużo słyszały jak się mówiło.
Postanowiłam porozmawiać na poważnie z moimi dziećmi i powiedzieć im jak jest,bo do pracy nie wróciłam to akurat dzieci ucieszyło.
Powiedziałam na spokojnie że to nowotwór,będę brać tabletki,że tyle jest odmian jedni walkę przegrywają.itd.
Moje dzieci przy zadawaniu pytań miały taką wiedzę że byłam zaskoczona że tak łatwo nam pójdzie....Jednak wiedziały więcej niż nam się wydawało.Teraz wiedzą na czym stoją i tak jest dobrze.Córka i syn bardzo mi pomagają.
Z początku mały tylko pytał jak jechałam na badania:ale nie zostaniesz tam mamusiu...
Dziękuję Bogu że wybrał z mojej rodziny właśnie mnie...Nie ma co ubolewać nad sobą wiem że inni mają jeszcze gorzej... teraz moja pannica ma już 12 lat i jest w 6 klasie podstawówki, syn 8 lat w 2 klasie uczą się wzorowo to mnie cieszy.Zajmują się tańcem i sportem.
To dla nich poświęcam czas.....w przyszłym roku w maju czeka mnie komunia syna...Wierzę żę damy radę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gigi88




Dołączył: 11 Gru 2014
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:08, 15 Gru 2014    Temat postu:

@ewa ogromny szacunek

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gist.fora.pl Strona Główna -> Psychoonkologia, czyli zdrowie psychiczne pacjenta z GIST Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin